Które tłumaczenie Władcy Pierścieni jest lepsze?

Które tłumaczenie Władcy Pierścieni jest lepsze?

Władca Pierścieni J.R.R. Tolkiena to jedno z najznakomitszych dzieł z gatunku fantasy. Przez wielu krytyków literackich książka ta jest uznawana nawet za swojego rodzaju protoplastę tak obszernych utworów fabularnych w tymże gatunku. Okazuje się jednak, że opinie na ten temat są podzielone, na co duży wpływ może mieć tłumaczenie, od którego czytelnik rozpoczyna swoją podróż po Śródziemiu. Które tłumaczenie Władcy Pierścieni jest lepsze?

Tłumaczymy książki na ponad 60 języków

Kilka faktów o Władcy Pierścieni

Zacznijmy od krótkiego wstępu do samej książki. Patrząc na jej objętość, Władca Pierścieni to jedno z pierwszych tak obszernych dzieł z gatunku fantasy. W oryginale Lord of the Rings ma aż 1134 stron, na których autor zapisał fascynującą opowieść o Hobbitach, Elfach, Sauronie, Gandalfie i szeregu innych bohaterów.

Objętość tego dzieła spowodowała, że polskie wydawnictwa zdecydowały się niekiedy podzielić Władcę Pierścieni na trzy tomy. Warto jednak pamiętać, że J.R.R. Tolkien w oryginalne całą książkę napisał w jednym tomie, z podziałem na trzy części. Bez zmian za to pozostaje nazewnictwo poszczególnych tomów bądź części. Mamy zatem: “Drużyna Pierścienia”, “Dwie Wieże” oraz “Powrót Króla” i tak też te nazwy są tłumaczone niezależnie od wersji przekładu.

Ile jest tłumaczeń Władcy Pierścieni?

To obszerne opracowanie po raz pierwszy zostało przetłumaczone przez Marię Skibniewską w latach 1961-1963. Wielu krytyków literackich uważa, że jest to najlepszy przekład ze wszystkich istniejących. Duży wpływ na takie opinie ma fakt, że Tłumaczka konsultowała prace nad przekładem z samym J.R.R. Tolkienem w 1959 roku. Co ciekawe, to w wyniku jej pracy do polszczyzny zostały wprowadzone takie określenia, jak “krasnolud” czy odmiana “elfowie” w miejsce “elfy”.

W połowie lat 90’, a konkretnie w latach 1996-1997, powstało drugie tłumaczenie książki Władcy Pierścieni za sprawą Jerzego Łozińskiego. Ten przekład jest krytykowany przez wiele osób, głównie za sprawą użytych spolszczeń nazw własnych. Z drugiej strony część krytyków chwali to tłumaczenie za “niepowtarzalny styl i lepsze oddanie nastroju”.

Za trzecie tłumaczenie odpowiedzialne jest z kolei małżeństwo Cezary i Maria Frącowie. Opinie na temat tego przekładu są bardzo podzielone, chociaż generalnie wyłania się z nich obraz “poprawnego tłumaczenia”. Na duży plus krytycy podają zachowanie oryginalnego nazewnictwa, co było skądinąd zalecane przez samego Tolkiena. Często negatywnie oceniany jest jednak styl, dla ogromnej rzeszy ludzi “zbyt drewniany”.

Władca Pierścieni a tłumaczenie Skibniewskiej

Tłumaczenie książki Władcy Pierścieni w wykonaniu Marii Skibniewskiej zostało docenione przez samego J.R.R. Tolkiena. Tak nawiasem pisząc nic w tym dziwnego, skoro Tłumaczka konsultowała przebieg prac z samym autorem. Zastosowała się do wielu zaleceń Tolkiena, które zresztą przekazał wprost w liście do pierwszego polskiego wydawcy.

Pierwsze wydania z tym przekładem mogą być jednak nieco mało przystępne, głównie za sprawą szybko ewoluującego języka polskiego na przestrzeni ostatnich dekad. Z tego powodu w połowie lat 90’ pojawiła się odświeżona wersja tłumaczenia, pod redakcją Marka Gumkowskiego. Zdaniem Marty z w-sercu-ksiazki.blogspot.com, takie odświeżenie “przyniosło wiele dobrego książce”.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że chociaż tłumaczenie Marii Skibniewskiej ma wielu zwolenników, to nie wszystkim przypada do gustu. Zdaniem Michała Ostiaka (ostatniatawerna.pl), przekład Marii Skibniewskiej miał w sobie coś z “polsko-angielskiego chaosu”. Wśród innych krytyków pojawiają się również zarzuty odnośnie do zbyt sztywnego stylu, przez co najzwyczajniej w świecie Władcę Pierścieni w tym wydaniu źle się czyta.

Władca Pierścieni a tłumaczenie Łozińskiego

Trzymając się chronologii, jako drugie powstało tłumaczenie w wykonaniu Jerzego Łozińskiego. W tym przypadku opinie są bardzo podzielone. Z jednej strony chwalony za styl, z drugiej krytykowany za spolszczenie nazw własnych. Chociaż nie brakuje głosów, że taki zabieg miał mocne podstawy, ponieważ Tłumacz chciał w ten sposób lepiej oddać klimat powieści.

W tej wersji więc mamy “Włości” zamiast “Shire”, “Hobbitowo” w miejsce “Hobbitonu” czy wreszcie “Bilbo Bagosza”, a nie jak było w oryginale “Bilbo Bagginsa”. Duża krytyka spadła również za najzwyczajniejsze w świecie wpadki językowe, takie jak chociażby “gaszenie pożaru obcasem przez Sama”, chociaż jak powszechnie wiadomo, hobbici nie noszą butów. Nie do końca przyjęła się też wersja “krzatów”, które przez Skibniewską były przetłumaczone jako “krasnoludy”.

Jak zaznacza jednak przytoczony już wcześniej Michał Ostiak z ostatniatawerna.pl, w obliczu tak spotęgowanej krytyki wydawca zdecydował się nieco rozwiać powstałe kontrowersje. Dlatego w 2001 roku Zysk i S-ka wydało odświeżone tłumaczenie, w którym przywrócono angielskie nazwy własne i wyeliminowano błędy językowe, wynikające z nieznajomości świata Śródziemia. Wszystko to, jak sam wydawca napisał, “wbrew woli Tłumacza, ale za jego zgodą”.

Władca Pierścieni a tłumaczenie Cezarego i Marii Frąców

W tymże samym roku nakładem wydawnictwa Amber światło dzienne ujrzał Władca Pierścieni w tłumaczeniu małżeństwa Cezarego i Marii Frąców. Jest to o tyleż udany przekład, że w zasadzie nie wzbudza większych kontrowersji. Zachowano oryginalne anglojęzyczne nazwy własne, mamy też krasnoludów. Pod względem językowym wypada również lepiej, niż tłumaczenie Marii Skibniewskiej. Chociaż i tutaj nie brakuje zarzutów o rzekomej “zdrętwiałości” przekładu. Na niekorzyść tej wersji tłumaczenia przekłada się fakt, że małżeństwo Frąców nie tłumaczyło samodzielnie poezji, która stanowi sporą wartość całego świata stworzonego przez Tolkiena.

List J.R.R. Tolkiena do pierwszego polskiego wydawcy

Rozważania na temat tłumaczenia Władcy Pierścieni nie mogą mieć miejsca bez przytoczenia zaleceń samego Tolkiena. Ów autor wspomniał o nich w swoim liście do pierwszego polskiego wydawcy:

„Moim zdaniem, nazwiska osób powinny zostać nietknięte. Wolałbym także nie ruszać nazw miejscowych, łącznie z Shire. Sądzę, że najwłaściwszym wyjściem byłoby dołączenie na końcu książki listy nazw mających jakieś znaczenie po angielsku z wyjaśnieniem ich znaczenia po polsku”

Sam J.R.R. Tolkien znany jest wręcz z fanatycznej dbałości o niuanse językowe, co nie dziwi biorąc pod uwagę fakt, że oprócz tworzenia świata fantasy, zajmował się również językoznawstem. Stąd np. mowa Gondoru jest wyniosła i pełna archaizmów. Przeciwnie do mowy mieszkańców Shire, gdzie język przypominał bardziej wiejską gwarę.

Które tłumaczenie Władcy Pierścieni jest lepsze? Fragmenty.

Które tłumaczenie Władcy Pierścieni jest lepsze? Najlepiej samemu przeczytać chociażby krótkie części wszystkich trzech wersji. Dla porównania wrzucamy poniżej trzy fragmenty z pierwszego tomu, w którym dopiero poznajemy głównych bohaterów Śródziemia (za wilczywykrot.blogspot.com):

Maria Skibniewska

“Kiedy pan Bilbo Baggins z Bag End oznajmił, że wkrótce zamierza dla uczczenia sto jedenastej rocznicy swoich urodzin wydać szczególnie wspaniałe przyjęcie – w całym Hobbitonie poszły w ruch języki i zapanowało wielkie podniecenie.

Bilbo był wielkim bogaczem i wielkim dziwakiem, stanowił w Shire przedmiot powszechnego zainteresowania od sześćdziesięciu lat, to jest od czasu swojego zagadkowego zniknięcia i niespodziewanego powrotu. O bogactwach, które przywiózł z podróży, opowiada w okolicy legendy i ogól wierzył – wbrew słowom miejscowych starców – że pod Pagórkiem w Bag End ciągną się podziemia, wypełnione skarbami. “

Jerzy Łoziński

“Kiedy Bilbo Bagosz z Bagoszna oznajmił, że wkrótce wyda wspaniałą ucztę dla uświetnienia swoich sto jedenastych urodzin, w Hobbitowie zapanowały wielki gwar i podniecenie.

Bilbo, osoba bardzo bogata i wybitna, cieszył się we Włości niesłabnącą sławą od sześćdziesięciu lat, kiedy to znienacka zniknął, a potem równie nieoczekiwanie się pojawił. Bogactwa, jakie przywiózł, obrosły legendą i panowała powszechna opinia, że bez względu na to, co mówiłby sam Bilbo, wzgórze w Bagosznie podziurawione jest tunelami pełnymi skarbów.”

Maria i Cezary Frąc

“Kiedy pan Bilbo Baggins z Bag End ogłosił, że wkrótce uczci swe sto jedenaste urodziny szczególnie wystawnym przyjęciem, w całym Hobbitonie zawrzało od plotek i zapanowało powszechne podekscytowanie.

Bilbo był osobą nad wyraz bogatą, nad wyraz niezwykłą i od sześćdziesięciu lat, czyli od czasów zdumiewającego zniknięcia i jeszcze bardziej zdumiewającego powrotu, wzbudzał głębokie zainteresowanie całego Shire. O bogactwach, które przywiózł ze swoich wojaży, opowiadano legendy i wbrew temu, co mówili starsi mieszkańcy, większość obywateli żywiła przekonanie, że wzgórze w Bag End pocięte jest tunelami pełnymi nieprzebranych skarbów.”

Które tłumaczenie Władcy Pierścieni jest lepsze?

Które tłumaczenie Władcy Pierścieni jest lepsze? Opinie są różne i najlepiej, jak sobie wyrobisz własną opinię na ten temat. Warto więc udać się do biblioteki, znaleźć wszystkie trzy wersje językowe i na podstawie dłuższych fragmentów ocenić, która wersja przekładu bardziej Ci odpowiada. Jako TurboTłumaczenia zachęcamy do przeczytania tej trylogii również w oryginalne, co znacząco wpłynie na wzbogacenie Twojej angielszczyzny!

Powiązane:

Tłumaczenie Harry’ego Pottera – raj czytelnika, koszmar tłumacza

Tłumaczenia literackie – poznaj najważniejsze zasady

Które tłumaczenie Mistrza i Małgorzaty warto wybrać?

Tłumaczymy książki na ponad 60 języków

Ta strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia lepszej zawartości, bezpiecznej pracy oraz do celów statystycznych. Korzystanie z plików można wyłączyć w ustawieniach przeglądarki internetowej. Klikając „Akceptuję” lub zamykając ten komunikat, wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookies. Szczegółowe informacje można znaleźć na stronie Polityka prywatności i plików cookies.